Zdając ten sprawnościowy egzamin każdy z nas otrzymał indiańskie imię. Mieliśmy również okazję porzucać Tomahawkiem, podkową czy też kapeluszem na rogi szalejącego bizona.
Odwiedzając trapera przy płuczce złota można było spróbować swoich sił w płukaniu cennego kruszcu metalową misą.
Zastępca szeryfa wykonał fotografie każdej naszej „kowbojki” i każdego naszego „kowboja” na starodawnych listach gończych i dolarach z własną podobizną.
Po posiłku prostym jadłem traperskim przyszedł czas na kolejną rywalizację tym razem w dojeniu dzikiej krowy i przeciąganiu liny a na prawdziwych śmiałków czekał byk rodeo.
Mnóstwo zabaw przysporzyło młodzieży dużo uśmiechu i radości. Poznali kulturę i tradycje rodem z Dzikiego Zachodu. Wyjechali bogatsi o nową wiedzę i doświadczenie a powtarzając słowa ślubowania stali się pełnoprawnymi wychowankami naszego internatu !!!
A.Pacholewicz
M.Przybył